Co nowego u mojch pociech :)
 

Nadzieja Dobermana
Zawsze w pamięci
Zawsze w pamięci

 

Rok 2009 i starsze

 

* * * * *

 Święta coraz bliżej

      Nawet nie zdążyłam się obejrzeć, a tu kolejny rok prawie minął. Wolny od pracy dzień sprawił, że mogłyśmy zrobić przymiarki do Świąt. Pomogły nam w tym zakupione podczas wystawy w Kielcach ozdoby na głowę. Oczywiście, jak to zwykle bywa Juma przy każdym zdjęciu zamykała oczy. Znudzona Cuba, też nie była zachwycona naszą sesją zdjęciową. Ale cóż, tradycje trzeba podtrzymywać.

 

 

      Wszystkim zaglądającym na naszą stronkę, życzę aby nadchodzące Święta Bożego Narodzenia były czasem radości, miłości i wszelkiej pomyślności. A nadchodzący Nowy 2010 Rok niech będzie rokiem dobrym i spokojnym dla wszystkich.

 

 

* * * * *

 Nasz wspaniały urlop

      Tydzień poprzedzający nasz wyjazd był trudnym okresem, szczególnie dla Jumy i Cuby. Nadmiar moich zajęć sprawił, że dla psów zupełnie nie miałam czasu. Powtarzałam tylko, że za moment im to wszystko wynagrodzę, a one widząc pakowane walizki i torby, chyba wiedziały co nas czeka. 20 września, po zaaplikowaniu dziewczynkom delikatnego środka uspakajającego / musiałam to zrobić aby uniknąć awantur w czasie jazdy/, wyruszyłyśmy w drogę do Krynicy Morskiej. Podróż minęła nam nadspodziewanie dobrze. Jeden postój wystarczył aby trochę odpocząć od jazdy.

 

 

      Do Krynicy dojechałyśmy wczesnym popołudniem. Pogoda była wprost bajeczna, cudne słońce i ciepło. Ledwo zdążyłam trochę rozpakować nasze bagaże, a zjawili się nasi zapowiedzeni wcześniej goście. Otóż przyjechali do nas Iza z Piotrem, Daszą i cudownym malutkim Opalem. Od razu poszliśmy nad morze. Juma bardzo ładnie zakolegowała się z Daszą. Nawet dzięki Daszy odważyła się wejść trochę głębiej do wody. Cuba, która cały czas chodziła w kagańcu i na lince, nie była zbyt zadowolona.

 

 

      Natomiast mały Opal, jedyny "facet" w tym psim towarzystwie, obserwował co robią starsze koleżanki, czasami rwał się do nich, ale większość czasu po prostu przesypiał.

 

 

      Kolejny dzień zaczął się od bardzo długiego spaceru po plaży. Morze nie było już tak spokojne jak poprzedniego dnia. Zabawom z patyczkami i bieganiu po plaży nie było końca. Juma była po prostu w swoim żywiole. Miło było patrzeć jak cała szczęśliwa szaleje po brzegu.

 

 

      Cuba również biegała po plaży, nawet próbowała wejść do wody. Jednak cały czas kombinowała jak tu pozbyć się kagańca.

 

 

      Późnym popołudniem przyjechali do nas Beata z Maćkiem. Poszliśmy na spacer nad morze, aby obejrzeć zachód słońca i porobić trochę zdjęć.

 

 

      Kolejne dni, dzięki pięknej pogodzie spędzałyśmy głównie na plaży. Odpoczywałyśmy w pozostałych po turystach grajdołach.

 

 

      Nie obyło się również bez odwiedzenia portu rybackiego.

 

 

      Najbardziej obawiałam się w Krynicy spotkania z dzikami. Ale na szczęście, ani razu nie spotkałyśmy ich na naszej drodze. A takie widoki są czymś normalnym na Mierzei Wiślanej

 

 

      Nadeszła niedziela, dzień wyjazdu. Rano poszłyśmy na krótszy niż zazwyczaj spacer nad morze. Pogoda nadal piękna, sprawiała, że żal było żegnać się z morzem. Ale cóż....

 

 

      Podczas gdy Juma pomagała mi w pakowaniu rzeczy, Cuba wylegiwała się na balkonie, na "swoim" ulubionym fotelu, z którego miała widok na pokój i całą okolicę.

 

 

      I wyruszyłyśmy w drogę powrotną do domu. Tym razem postanowiłam zrobić postój w bardzo ciekawym miejscu, gdzie na dużym parkingu przy stacji benzynowej ustawiony jest czołg RUDY / ale nikt nie potrafił mi powiedzieć czy to ten filmowy Rudy/.

 

 

      Do domu dotarłyśmy późnym popołudniem. I tak zakończył się nasz urlop. Znowu trzeba będzie czekać cały rok aby móc podziwiać piękne widoki plaż bałtyckich, biegać po piasku pozostawiając ślady...........

 

 

 

 

* * * * *

 Dzisiaj Cuba skończyła 3 lata

      Ponieważ to środek pracowitego tygodnia, nie było przyjęcia urodzinowego, nie było gości, prezenty też skromne, ale ona i tak wie, że ją bardzo kocham i chcę aby takich rocznic było jeszcze mnóstwo.

 

Cuba z ulubionym smakołykiem - wędzonym świńskim uchem

 

 

 

* * * * *

 Weekend z Beatą

      Na warszawską wystawę przyjechała do nas Beata, z którą spędziłyśmy wyjątkowo sympatyczny weekend. Niedzielna pogoda zachęcała do spacerów, więc postanowiłyśmy zrobić przyjemność Jumie i Cubie i wybrałyśmy się do Podkowiańskiego Parku.

 

 

 

 

* * * * *

 Spotkanie na wystawie w Warszawie

      Tym razem pogoda dopisała, więc po ocenach na ringu można było pochodzić po terenie wystawy, odwiedzić zaprzyjaźnione stoiska, a potem w miłym gronie zasiąść przy stole. Nasze odwiedziny zaczęłyśmy od stoiska firmy Animal Service-importera Nutry Nuggets i Nutry Gold.

 

 

      Potem odwiedziłyśmy stoisko Josery, gdzie Cuba i Deluś zostali poczęstowani smacznymi próbkami karm.

 

 

      Przy następnym stoisku Cubę poczęstowano pysznymi ciasteczkami i sympatyczna pani zademonstrowała ciekawe zgrzebło do czesania krótkiej sierści.

 

 

      Po zwiedzeniu wystawy można było wreszcie usiąść i odpocząć w miłym towarzystwie.

 

Beata od Spartana i Beata od Amona ze swoją nową maskotką Dudusiem

 

Marek z Delusiem / DPL Delawar/

 

      Jak można było przewidzieć nasze psy bardzo interesowały się maleńkim Dudusiem, zastanawiając się cały czas co to właściwie jest.

 

 

      Duduś zrobił wielkie wrażenie nie tylko na nas i naszych psach, ale również na obcych ludziach, czego dowodem mogą być te zdjęcia

 

 

      Dziękuję wszystkim za kolejne miłe wystawowe spotkanie. I do następnego razu.......

 

 

* * * * *

 Dzień w Krakowie

      Wystawa krakowska mimo sukcesu nie należała do najprzyjemniejszych, a to z powodu pogody. Deszcz, który padał prawie cały czas, duchota w powietrzu, nie sprzyjały ani spacerom po wystawowych stoiskach, ani później, w oczekiwaniu na powrót pociągiem do domu. Jednej rzeczy nie mogłam sobie odmówić na wystawie, a mianowicie relaksu dla Cuby na automatycznej bieżni.

 

 

      Potem tylko na chwilę odwiedziłyśmy stoisko z naszą karmą Nutra Gold firmy Animal Service i w deszczu opuściłyśmy teren wystawy. Obiad na ślicznej Starówce krakowskiej był dla nas okazją do odpoczynku.

 

 

      Potem była "zabawa" z gołębiami, których mimo paskudnej pogody było mnóstwo.

 

 

      Cuba nie bardzo mogła zrozumieć dlaczego oddaję gołębiom jej ulubione ciasteczka i nie pozwalam aby zjadała rzucany przez ludzi chleb.

 

 

 

 

* * * * *

 Urodziny Jumy

      Dzisiaj Juma skończyła 4 lata. W prezencie zamiast urodzinowego tortu, dostała gustowną czapeczkę, kilka nowych wspaniałych zabawek, oraz pyszne smakołyki, które chyba sprawiły jej największą radość. Jumisiu, dziękuję ci za te cztery lata, bądź nadal kochanym moim szczerbolem, tylko błagam, nie tyj już więcej.

 

 

 

 

* * * * *

 Bydgoski Weekend

      Terminy wystawy Klubowej Pinczerów Krótkowłosych 16 maja i wystawy krajowej 17 maja sprawiły, że postanowiłam spędzić weekend w Bydgoszczy. Wystawa klubowa jest świętem dla wszystkich miłośników rasy, okazją do sympatycznych spotkań ze znajomymi oraz do poznania nowych ludzi, pozytywnie zakręconych na punkcie swoich psów.

 

Przedstawiciele wszystkich pinczerów krótkowłosych, dobermany reprezentuje GRETA z Padoku

 

      Nawet padający prawie przez cały czas wystawy deszcz, oraz bardzo mocno przeciągnięte w czasie ocenianie psów /zakończone ok godziny 19/ nie były w stanie zmącić nam dobrej zabawy. Gościnne namioty Pani Wandy Zielak /z Padoku/, Ani i Włodka Bujoków /Dura Lex Polonia/ oraz Doroty i Kasi Plewka /Tira Vento/ nie tylko chroniły nas przed deszczem. Pani Wanda przygotowała wspaniałą "wyżerkę" dla łasuchów, której prędko nie da się zapomnieć. Dobry humor dopisywał chyba wszystkim. Jednym słowem było super.


 

DELAWAR Dura Lex Polonia /Deluś/ z zadowolonym swoim panem Markiem i hodowcą Włodkiem

 

 

RED ROCK Bene Meritus - najmłodszy uczestnik wystawy

 

 

RED ROCK BM i Remijaquare CHARMI - nawet deszcz nie był w stanie popsuć dobrej zabawy

 

      Niestety padający deszcz sprawiał, że nie udało się zrobić zbyt wielu zdjęć. Po zakończonej wystawie udaliśmy się do Gzina, gdzie czekał na nas nocleg w bardzo sympatycznym pensjonacie agroturystycznym ZACISZE. Wspaniali gospodarze, państwo Kuśmierek, wiedząc, że będziemy przemoknięci i zziębnięci przygotowali nam cieplutkie pokoje. Na szczęście deszcz przestał padać, więc mimo późnej pory postanowiliśmy jeszcze trochę czasu spędzić na pogaduchach przy ognisku.

 

na zdjęciach Ania z Angell`ą de Terra Mirabili, Lilianna i Red Rock BM, oraz Monika od Grety z Padoku

 

 

* * * * *

 Majowy Weekend

      Tym razem nie spędziłyśmy majowego weekendu u rodziny w Łodzi. Juma została w domu, a my z Cubą tylko na chwilę zawitałyśmy do rodzinki, na krótki odpoczynek po wystawie. Cuba wylegiwała się w cieniu drzew, delektujac się świńskim uchem.
Potem jej uwagę przyciągnęły kaczki pląsające po stawie. Jednak za nic nie można jej było namówić na kąpiel. Ona jednak nie lubi wody.


 

 

* * * * *

 Niespodziewany atak zimy

      Chociaż zaczęła się już wiosna kalendarzowa, pogoda sprawiła nam niespodziankę w postaci ataku zimy. Wieczorem spadł śnieg. Było pięknie, nie mogłam więc nie zrobić kilku zdjęć.



      Ranek następnego dnia był równie piękny, chociaż śnieg zaczynał już się topić. Cuba jednak nie zwracając uwagi na to co się dzieje dookoła, jakby nigdy nic bawiła się piłeczką.


 

 

* * * * *

 Wizyta Beaty

      Na cały weekend przyjechała do nas Beata /od Spartana/. Juma wręcz szalała z radości, nie odstępując Beaty nawet na krok. Zabawom nie było końca.



      Po jakimś czasie do zabawy na dywanie dołączyła nawet Cuba, która jak zwykle nieufna i pełna dystansu, trzymała się do tej pory z daleka.


 

 

* * * * *

 Konkurs świąteczny

      Na forum dobermanowym organizowane są różne fajne konkursy. Ostatni z nich, o tematyce świątecznej udało nam się wygrać,a jako nagrodę dostałyśmy śliczny łańcuszek do szkolenia i dwie zabawki. Wiedziałam, że zabawki długo "nie pożyją", ale radość jaką dały była olbrzymia.


Dziewczyny z nagrodami

     


Niszczyciel Juma

     


Niszczyciel Cuba

 

 

* * * * *

 Zimowy Spacer

      Cudowna zimowa aura sprawiła, że postanowiłam zabrać dziewczyny na pierwszy w tym roku większy spacer. Chciałam sprawdzić czy moje psy nadają się do psiego zaprzęgu i dlatego też zabrałam sanki a dziewczyny ubrałam w gustowne szeleczki. Niestety, okazało się, że takich prób nie mogę robić jednocześnie z dwoma psami, które podniecone samą wizją spaceru, na sanki zupełnie nie zwracały uwagi. Po 10 minutach szaleństwa sanki były połamane / na szczęście nie całkowicie/ i w efekcie sama musiałam je ciągnąć. Myślę jednak, że po małych treningach uda się osiągnąć efekt taki jak na zdjęciach poniżej.


      Natomiast niedzielny spacer do lasu był tym co moje psy najbardziej lubią. Cubie nawet kaganiec już przestał przeszkadzać i linki, w które czasami zdarza się psom zaplątać też nie stanowią już problemu. Po dwóch godzinach nieustannego biegania po lesie moje psy wracały do domu zmęczone, ale za to bardzo zadowolone.


 

 

* * * * *

 Świąteczny Czas

      Święta minęły bardzo szybko, a nadmiar moich pracowych obowiązków sprawił, że o spacerach z psami nawet nie było mowy. Na szczęście znalazłyśmy trochę czasu na świąteczne przebieranki i małą sesję zdjęciową.


 

Cuba & Rudolf

Juma

 

      Nowy Rok zaczął się od podkradania mojego sylwestrowego drinka. Nie mam pojęcia skąd wzięło się to upodobanie psów do alkoholu, ale muszę przyznać, że zawsze śmiać mi się chce jak widzę te błagalne spojrzenia. Z moich wszystkich dotychczasowych psów tylko Abra przejawiała takie skłonności, reszta odwracała głowy na widok szklanego naczynka.


Cuba

Cuba & Juma

Juma

 

 

* * * * *

 Idą Święta

      Atmosfera nadchodzących Świąt udzieliła się również nam. Niedziela była okazją do małej sesji zdjęciowej.


Cuba

Juma

Kicia

 

      Wszystkim zaglądającym na naszą stronkę pragnę złożyć moc najlepszych życzeń z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Aby ten czas był szczególny, magiczny, przepełniony dobrocią i miłością. Życzę również aby nadchodzący 2009 rok przyniósł wszystkim tylko miłe i dobre rzeczy, aby nie zabrakło w nim czasu dla naszych czworonożnych przyjaciół.


 

 

* * * * *

 Domowe Zabawy

      Wcześnie zapadające ciemności, brak możliwości wybiegania się na dworze, sprawiają, że aby rozładować energię Juma z Cubą plac zabaw urządziły sobie w domu. I o ile na dworze ciągle dochodziło do konfliktów miedzy nimi, o tyle w domu zabawa nawet nabardziej ostra nie kończy się totalną awanturą.


 

      Po takich szaleństwach dziewczyny po prostu padają i w domu zapada cisza.


Juma

Cuba

 

      Moja kotka - Kicia, niestety nie jest zbyt lubiana przez Jumę i Cubę. Większość czasu spędza w łazience. Ulubionym jej zajeciem jest picie wody prosto z kranu. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło, ale Juma też nie uznaje picia wody z miski, najchętniej robi to samo co Kicia. Wejście do łazienki sprawia, że Juma zapomina o tym, że nie lubi kota, po prostu w ogóle go nie zauważa.


Kicia

 

     


Kicia z Jumą

 

 

* * * * *

 Jesienny spacer

      Ostatnia niedziela października była tak pięknym dniem, że postanowiłam zabrać dziewczyny na długi spacer do naszego lasu. Cuba, która od wakacji chodzi na spacery w kagańcu, nie była z tego powodu szczególnie zadowolona. Jednak uznałam, że mam już dość ciągłych wizyt u weterynarzy w celu szycia ran i wiecznych awantur między dziewczynami jak tylko pojawi się coś "podniecającego". Podkowiański las jest ulubionym miejscem konnych przejażdżek, dlatego też musiałam trochę ograniczyć swobodę Jumie i Cubie. Linka 10m zdaje egzamin w takich sytuacjach, psy mogą się wybiegać a ja w każdej chwili mam nad nimi kontrolę.


 

      Jak już kiedyś wspominałam, najlepszym pobudzaczem dla Cuby jest motor, lub skuter. Na dżwięk tych pojazdów Cuba dostaje takiego samego amoku jak Juma na widok konia. Nigdy jednak nie zdażyło się, aby móc podejść do stojącego motoru. Taka okazja trafiła się nam gdy na polance przemiła rodzina na motorach zrobiła sobie przerwę w jazdach. Cuba z daleka widziała i słyszała motory i jakże wielkie było jej zdziwienie gdy motory się zatrzymały, silniki zostały wyłączone. Ponieważ między motocyklową rodziną i mną nawiązała się rozmowa, postanowiłam sprawdzić jak to jest z tą agresją Cuby na motory. Jakże wielkie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam przerażenie w oczach Cuby. Za nic w świecie nie chciała podejść do motoru mimo miłej zachęty właściciela. Do podejścia nie nakłoniła jej nawet reakcja Jumy, która koniecznie chciała się przywitać z miłym panem. Oczywiście całą tą sytuację uwieczniłam na zdjęciach.


 

 

* * * * *

 Wymarzone Wakacje....

      Nadszedł wreszcie długo oczekiwany dzień 14 września. Przygotowania do wyjazdu rozpoczęłam kilka dni wcześniej, co wzbudziło u moich dziewczyn wielkie podniecenie. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy w niedzielny poranek zaczęłam pakować rzeczy do samochodu. Już właściwie wszystko było gotowe do wyjazdu, kiedy to Juma z Cubą "wzięły się za łby". Jak zwykle w takich sytuacjach, ucierpiała Cuba. Rana na przedniej łapie wygladała niezbyt ciekawie, właściwie nadawała się do szycia. Niestety nasz lekarz był nieuchwytny, zdecydowałam więc, że po opatrzeniu rany, ruszamy w drogę, a już na miejscu poszukamy lekarza, który zajmie się Cubą. Podróż minęła nam bardzo spokojnie, nawet Juma w samochodzie zachowywała się wyjątkowo grzecznie. Nasza kochana gospodyni z Krynicy - Teresa, umówiła nas telefonicznie z lekarzem w Stegnie, który zajął się łapą Cuby. Po założeniu dwóch szwów / Cuba zniosła to bardzo dzielnie bez narkozy/ ruszyłyśmy w dalszą drogę do Krynicy Morskiej. Juma poznała dom, w którym mieszkałyśmy w ubiegłym roku, a jej radość na widok Teresy była tak wielka, że aż trudno to opisać.


powitanie z Teresą

 

      Potem oczywiście poszłyśmy się przywitać z morzem. Juma bardzo ucieszyła się na widok "dużej wody", oczywiście próbowała zjeść fale, szalała z radości po brzegu. Obejrzałyśmy pierwszy zachód słońca i po krótkim spacerze wróciłyśmy do domu.


 

      Tak jak planowałam dni miały nam upływać na długich spacerach. Pogoda niezbyt łaskawa sprawiła, że na plaży prawie nie było wczasowiczów, dzięki czemu dziewczyny mogły biegać luzem ile tylko chciały. Nawet nie przypuszczałam, że mają tyle energii.


 

      Wtorkowy spacer niestety zakończył się kolejną awanturą. Tym razem ucierpiała Juma. Znów odwiedziłyśmy doktora w Stegnie, który założył Jumie 3 szwy na głowie.


 

      Wieczorem odwiedzili nas Beata i Maciek. Mimo późnej pory i panujących ciemności odbyliśmy mały spacer po Krynicy.


 

      Do wzmożonej uwagi zmuszały nas szalejące po mieście watahy dzików, których w tym roku jest na Mierzei Wiślanej wyjątkowo dużo.


 

      W środę zupełnie niespodziewanie zrobiła się piękna, słoneczna pogoda. Na spacer po plaży tym razem zabrałam kagańce, których moje psy wyjątkowo nie lubią. Ale skoro nie ma innego wyjścia aby uniknąć awantur, zdecydowałam, że teraz ten sprzęt będzie nam towarzyszył podczas plażowych wędrówek.


 

      Kilkugodzinne spacery po plaży sprawiały, że dziewczyny po przyjściu do domu po prostu padały, nie miały już siły na nic.


 

      Niestety, wszystko co piękne szybko się kończy. Nawet nie wiem, kiedy minął tydzień i trzeba było zacząć myśleć o powrocie do domu. W sobotę zrobiło się bardzo zimno i wietrznie, morze szalało, o obejrzeniu zachodu słońca nie było mowy.


 

      W niedzielę rano, po krótkim spacerze i pożegnaniu z morzem, wyruszyłyśmy w podróż do domu. Z pewnością Jumie i Cubie będzie brakowało tych codziennych szaleństw i spacerów. Na następne wakacje trzeba będzie trochę poczekać....


 

* * * * *

 Spacer

      Juma bardzo szybko doszła do siebie po operacji. Jedynie ochronny kołnierz i szwy na brzuchu przypominają jej o ostatnich przejściach. Ponieważ zaczęła już normalnie biegać po ogrodzie, postanowiłam zabrać dziewczyny na dłuższy spacer. Nie obyło się bez małej sesji zdjęciowej w bardzo lubianym przez nas parku wokół świeżo odrestaurowanego Pałacyku.


 

 

* * * * *

 Lato 2008

      Początek lata upłynął moim dziewczynom pod znakiem cieczek, kontuzji i wielu innych niezbyt przyjemnych zdarzeń. Niewinna awantura między Jumą a Cubą zakończyła się ropniem u Cuby, kolejną serią antybiotyków i jazdami do lekarza. Na szczęście okaleczenia nie pozostawiły trwałego śladu, mogłyśmy więc spokojnie jeździć na wystawy.


Kontuzja Cuby

 

      Do tego stopnia byłam zaaferowana codziennymi wydarzeniami, że zupełnie zapomniałam o urodzinach Jumy /7czerwca/. Nie było więc tradycyjnego tortu, prezentów i miłego spaceru. Jak się okazało później, prezent jednak Juma dostała. W moim mieście jest bardzo wielu nieodpowiedzialnych włascicieli psów. Psy latające samopas po ulicy, nawet suki z cieczkami to zupełnie normalne. Do grona "reproduktorów" znanych mi od lat, dołączył ostatnio nowy pies, młody, jurny, skaczący przez ogrodzenia jak piłka pingpongowa. Wystarczył moment i całe moje pilnowanie wzięło w łeb. Nawet nie przypuszczałam, że z tak "przelotnego" związku może coś wyjść, ale Juma zaczęła mieć wilczy apetyt i tyć dosłownie w oczach. Na wszelki wypadek zrobiłyśmy USG, ale wynik był w zasadzie przesądzony.


Ciężarna Juma

 

      31 lipca Juma przeszła operację sterylizacji, gdyż nie mogłam pozwolić jej na urodzenie dzieci. Teraz dochodzi do siebie, większość czasu spędzając w chłodnym pomieszczeniu. O bieganiu z Cubą po ogrodzie na razie nie ma mowy.


Juma po operacji

 

      Tymczasem Cuba postanowiła zawrzeć bliższą znajomość z naszą kotką Kicią, która znudzona ciągłym siedzeniem w koszyczku w kuchni, czasami robi wypady do pokoju. Ale jak widać na poniższych zdjęciach, przyjaźni między nimi raczej nie będzie.


 

 

* * * * *

 Majówka w Łodzi

      Wyjazd na wystawę do Łodzi, podobnie jak w zeszłym roku, był okazją do odwiedzin u rodziny. Pogoda na szczęście była ładna, dzięki temu całą sobotę można było spędzić na zabawach na dworze.


 

      Największą radość miała Juma, która szalała cały dzień, popisywała się przed rodziną swoimi ćwiczeniami z posłuszeństwa, biegała za kaczkami pływającymi po stawie.


 

      Znalazł się też czas na przygotowanie Cuby do wystawy


 

      Próbowałam namówić dziewczynki na kąpiel w stawie, ale niestety, nic z tego nie wyszło. One chyba wiedziały, że woda jest jeszcze zimna i nawet nie spróbowały wejść do stawu.


 

 

* * * * *

 Przyszła Wiosna

      Nadejście wiosny dziewczyny przywitały dość radośnie. Mimo, że pogoda jest raczej jesienno-zimowa, to czasami udaje nam się pójść na spacer, ewentualnie poszaleć w ogrodzie. Wolny od pracy czas poświęcam na pracę w ogrodzie, w czym Juma z Cubą bardzo dzielnie mi "pomagają".


Juma

 

przy ognisku

 

Cuba

 

      Bywa jednak tak, że pogoda zmusza nas do pozostania w domu. Wtedy pokój zamienia się w plac zabaw.


 

      Niestety, od jakiegoś czasu moje dziewczynki zaczęły ze sobą rywalizować o pierwszestwo w stadzie. Juma, po kilku awanturach zaczęła nawet ulegać Cubie, ale czasami budzi się w niej wola walki i wtedy już nie jest zbyt miło. Ostatnia awantura była bardzo przykra dla Cuby, gdyż skończyła się u weterynarza, gdzie trzeba było szyć skaleczoną łapę. Jednak kontuzja zupełnie nie przeszkadza w dobrej zabawie.


 

 

* * * * *

 wizyta hodowczyni LeLetton

      Ostatni weekend był dla nas szczególnie miły, a to za sprawą Natalie Dreyere, hodowczyni Cuby, która do nas przyjechała ze swoją przyjaciółką Galą i jej nowym "dzieckiem"- Rozą. Roza to 4-miesięczna czarna suczka, z naturalnym ogonkiem i uszami,siostra przyrodnia Cuby. Dziewczynki od razu się zaprzyjaźniły, widocznie poczuły więzy krwi. Dla mnie wielkim zaskoczeniem była reakcja Cuby na widok Nataszy. Cuba z natury nieufna, obwąchała Nataszę i od razu zaczęła się do niej tulić, nadstawiać do głaskania. Juma również bardzo miło przyjęła naszych gości. Był to bardzo miły widok. W ciągu dnia, wszystkie trzy dziewczynki biegały razem po ogrodzie, wspólnie bawiły się piłeczkami. Na szczęście pogoda również nam dopisała, było słonecznie i ciepło. Natasza udzieliła nam wielu wskazówek jak postępować z Cubą, jak przygotowywać ją do wystaw. Nie obyło się również bez zdjęć, które chyba najlepiej oddadzą urok tego spotkania.


Gala z Rozą i Natasza z Cubą

 

Dwie "siostry" Cuba i Roza

 

Roza z ulubioną piłeczką Cuby

 

zabawy w ogrodzie

 

A jak piłeczka potoczyła się pod samochód Cuba dzielnie ją wyciągała

 

Ćwiczymy wystawowe stójki pod "surowym" okiem Naraszy

 

W domu dla małej Rozy najlepszą zabawą było wykradanie pomarańczy, które po prostu potraktowała jak piłeczki

 

I wreszcie chwila odpoczynku po zabawach

 

Dumna ze swoich wnuczek Natasza

 

 

* * * * *

 Nareszcie Zima

      Niespodziewany atak zimy sprawił, że dłuższy spacer nie wchodził w grę, natomiast krótka zabawa w ogrodzie z piłkami dała dużo radości moim dziewczynkom. Była również okazja do zrobienia kilku zdjęć w zimowej scenerii.


Juma

 

Cuba

 

Razem

 

 

* * * * *

 Ogłoszenie

      Do sprzedania piesek LeLetton Dodge Dager Hawk ur.5.11.2007
matka- Arlett Akvarel Drei Imidz , ojciec Livonijas Baron Hellion Hawk. Więcej informacji na stronie hodowli LeLetton doberman.lv


 

 

 

* * * * *

 

      Od niedawna mamy nową koleżankę. Sheela, przemiła młoda suczka została adoptowana przez panią Małgosię, moją zaprzyjaźnioną klientkę. Poprzedni właściciel zrezygnował z niej bo...... / nie wnikam już jaka jest prawda, zresztą to jest najmniej ważne/. Namówiłam panią Małgosię na wzięcie Sheeli, gdyż wiedziałam, że u niej sunia będzie miała bardzo dobry, kochający dom. Sheela jest cudowną sunią, mimo przejść związanych ze zmianą wlaściciela, dość szybko zaaklimatyzowała się w nowych warunkach, wśród nowych ludzi. Pozostał jednak jakiś dziwny, podświadomy chyba lęk, że znowu zostanie oddana. Mimo, że zapałałyśmy do siebie wzajemną sympatią Sheela cały czas spoglądała w kierunku pani Małgosi, jakby chciała powiedzieć - "tylko mnie nie oddawaj, proszę". Mam jednak nadzieję, że po kilku wizytach i wspólnych spacerach, Seela nabierze więcej pewności siebie. Cuba, jako nowa koleżanka bardzo się spodobała suni, wspólny spacer też był przyjemny.


Sheela

 

pani Małgosia z Sheelą i Cubą


      Kilka dni temu dowiedziałam się, że jest do oddania kolejna suczka, siostra miotowa Sheeli. Kolejna psia tragedia....


 

 

* * * * *

 Zaczynamy Nowy Rok

      Nowy Rok Juma i Cuba przywitały w cieczkowym nastroju. Pogoda co prawda nie sprzyjała wychodzeniu z domu, ale ileż można spać i wylegiwać się na fotelach? Jednak mimo wszystko optymizm nas nie opuszcza, szczególnie jak na świat patrzy się przez różowe okulary.


Juma

 

Cuba

 

 

* * * * *

 Przed świętami

      Połowa grudnia, więc czas pomyśleć o Świętach. Oczywiście nie zabrakło małej sesji zdjęciowej, podczas której chyba największą zabawę miałam jak zwykle ja sama. Cuba była zainteresowana ozdobami na głowę, które najchętniej od razu by pogryzła, Juma - jak zwykle znudzona, zamykała oczy przy każdym zdjęciu.


Cuba i Juma

 

Cuba

 

Juma

 

      Wszystkim zaglądającym na naszą stronkę pragnę złożyć moc najpiękniejszych życzeń z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Aby wszyscy spędzili je w cudownej, domowej atmosferze, mając przy boku swoich psich i kocich przyjaciół, aby Mikołaj przyniósł każdemu wspaniałe prezenty, aby był to czas radości i wypoczynku od codziennych obowiązków.

 

 

* * * * *

 Koniec sezonu wystawowego

      No i sezon wystawowy 2007 się skończył. Chcąc go określić jednym słowem, mogę powiedzieć, że był cudowny. Kupując Cubę, nawet nie przypuszczałam, że odniesie ona tak wielki sukces. W sumie byłyśmy na 14 wystawach, na których za każdym razem oceniał nas inny sędzia. Dwie pierwsze w klasie szczeniąt,pozostałe 12 w klasie młodzieży, w sumie zdobyłyśmy 7 złotych medali, 2 srebrne i 2 brązowe. Gdyby nie jedna ocena wystawowa - pana Zbigniewa Ostrowskiego/ Kielce-ocena bardzo dobra/, mogła bym powiedzieć, że mam "doskonałego" psa. Dzięki wyjazdom na wystawy poznałam wielu wspaniałych ludzi, prawdziwych miłośników rasy, oraz ich cudowne psy. Pragnę tą drogą wszystkim serdecznie podziękować za miłe spotkania, za sportową atmosferę, za sympatyczne pogaduszki, nie tylko o psach. Ale przede wszystkim dziekuję hodowczyni LeLetton Natalie Dreyer, która była naszym dobrym duchem na każdej wystawie, z którą mogłam dzielić się naszymi radościami. Bardzo miłą niespodzianką był mail Natalie, którego fragment przytoczę: "And, most important, thank you for the Cuba, you both are doing so exelent work! Natalie".


zdjęcie Cuby z trofeami wystawowymi

 

 

* * * * *

 Wakacje

      Nadszedł długo oczekiwany dzień, 17 września wyjechałyśmy na upragnione wakacje. Juma, która zawsze zostaje w domu jak ja z Cubą jedziemy na wystawę, myślała, że znowu zostanie sama. Była tak smutna, że aż momentami było mi jej bardzo żal. Ale jak założyłam jej obrożę wstąpił w nią nowy duch, po prostu oszalała z radości. Szaleństwo to trwało prawie całą drogę do Krynicy Morskiej / z małymi przerwami na drzemkę/. Cuba tradycyjnie przespała całą drogę. Od razu po przyjeździe poszłyśmy nad morze. Bardzo byłam ciekawa reakcji dziewczyn na widok "dużej wody". Ale to co zrobiła Juma przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Muszę dodać, że na plaży było sporo osób, spacerujących po brzegu w blasku zachodzącego słońca. Juma na widok morza dostała ataku szaleństwa, zerwała się ze smyczy i zaczęła biegać wzdłuż brzegu. Zaczęła gryźć fale i odniosłam wrażenie, że chce tą wodę obiec dookoła. Nie reagowała na nic, ani na piłeczkę, ani ciasteczka, nawet Cuby nie widziała. Zresztą Cuba również się zerwała i dołączyła do Jumy. Biegały więc razem, a ja kompletnie bezsilna stałam i czekałam aż się zmęczą.


     
Po pół godzinnym, morderczym biegu, Juma zaczęła zwalniać. Udało mi się ją chwycić i zapiąć smycz. Dalej była bez kontaktu. Cuba również zmęczona dołączyła do nas, mogłyśmy więc zakończyć "przywitanie morza". Wieczorem psy po prostu padły

     
Następnego dnia było już zupełnie inaczej. Juma zaczęła spacer na smyczy, były zabawy z piłeczką i jak zobaczyłam, że wszystko jest w porządku odpięłam smycz. Przyznać muszę, że to piękny widok, dwa biegające po plaży dobermany. Chyba nigdy nie widziałam moich psów tak szczęśliwych.
Na zdjęciach Juma w żółtej obroży, Cuba w czerwonej

     
Codziennie robiłyśmy spacery po plaży, które trwały po 4-5 godzin, potem przerwa na obiad i sen, a wieczorem spacer po Krynicy. Bardzo miłym akcentem były odwiedziny Beaty, właścicielki nieżyjącego już cudownego Spartana.

     
Przez tych kilka dni, miałyśmy chyba wszystkie typy pogody. Było słonecznie, padał deszcz, morze było spokojne, ale trafił się też sztorm. Nie przeszkadzało nam to jednak w codziennych wędrówkach i zabawach na plaży.

     
Bywałyśmy w różnych, przyjaznych dla psów barach

     
oraz w porcie

     
Przed silnym wiatrem chowałyśmy się w pozostałych po sezonie grajdołach-fortecach

     
Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy, ostatnia wyprawa nad morze, ostatni zachód słońca

     
Tuż przed wyjazdem postanowiłam uwiecznić na fotkach naszych gospodarzy. Teresę i Ryszarda znam od 9 lat, oni również kochają dobermany. Mają 13-letniego Axla i jego 8-letnią córkę Amandę.

     
Podczas kiedy ja zabawiałam się w fotografa moje dziewczynki ze zdziwieniem i chyba lekką zazdrością spoglądały z balkonu. Niestety nie było im sądzone poznać się bliżej z uwagi na zadziorny charakter Amandy.

     
Moim marzeniem jest, abyśmy za rok o tej samej porze mogły znowu pojechać nad morze, choćby nawet tylko na kilka dni........

 

 

* * * * *

 Urodziny Cuby

      9 września Cuba obchodziła swoje pierwsze urodziny. Na tą okazję został przygotowany specjalny "tort", zostali również zaproszeni goście, od których Cuba otrzymała prezent w postaci eleganckich majtek na cieczkę. Od zaprzyjaźnionych piesków z forum dobermanowego Cuba otrzymała wiele cudownych życzeń, za które w jej imieniu bardzo serdecznie dziękuję. Niech się spełnią wszystkie


tort urodzinowy

 

pamiątkowe foto rodzinne

 

prezent od przyjaciół

 

 

* * * * *

 Letni spacer

      Piękna, sierpniowa pogoda sprawiła, że z wielką przyjemnością wybrałyśmy się z dziewczynami na spacer do naszego podkowiańskiego parku. Nie obyło się również bez małej sesji zdjęciowej.


 

 

* * * * *

 Lato

      Chociaż wydawać by się mogło, że moje dziewczynki uwielbiają ciepełko, to jednak lipcowe upały dały się im ostro we znaki. Pogoda zaskoczyła wszystkich, początek miesiąca zimny i deszczowy, co sprawiło, że nici ze spacerów, a potem upały nie do wytrzymania. Spacery stały się bardzo męczące, dlatego ograniczałyśmy je do minimum. Nawet zakończenie spaceru w naszej ulubionej cukierni, gdzie zawsze kupujemy ukochane sucharki, a na miejscu konsumujemy lody i ciacho, nie były już taką przyjemnością jak do tej pory. Pozostały nam wypady do ogrodu, zabawy z piłeczką i aportem, no i czasami małe lekcje psich sztuczek. Oczywiście nie zabrakło też małej sesji zdjęciowej.


Cuba - na resztkach ogrodowej trawy

 

prawie w domu

 

sen mnie zmożył

 

Juma

Cuba z Jumą

 

 

nasze sztuczki

 

po upalnym dniu - Cuba na ukochanym fotelu

 

Juma nie cierpi zdjęć w domu - zawsze zamyka oczy

 

 

* * * * *

 Urodziny Jumy

      7 czerwca Juma skończyła 2 lata. Najlepszym prezentem jaki mogła dostać, było zdjęcie szwów z kontuzjowanej nogi, oraz pozbycie się kołnierza ochronnego po blisko dwóch tygodniach noszenia. Na imprezkę urodzinową przyjechała Gina, z którą zarówno Juma jak i Cuba są bardzo zaprzyjaźnione. Mimo panującego upału dziewczynki prawie cały czas szalały po ogrodzie, bo niestety z powodu cieczki Cuby spacer do lasu był wykluczony. Na koniec imprezki wykonałyśmy pamiątkowe zdjęcia.


impreza urodzinowa

 

Cuba, Juma i Gina

 

Cuba

 

zmęczona Gina

 

 

* * * * *

 Smutna przygoda

      Nigdy dotąd nie zdarzyło się, aby którykolwiek z moich psów poranił się sam na tyle mocno, że trzeba było korzystać z pomocy lekarza. Oczywiście Juma, która jest psem zupełnie innym niż moje dotychczasowe musiała zaliczyć pierwszą poważną kontuzję. Wystarczył moment nieuwagi w biegu bez opamietania i nieszczęście gotowe. Juma zawadziła o wystający przy bramie bolec i okropnie rozdarła sobie nogę. Rana była straszna, cały mięsień odkryty. Szybko pojechałyśmy do naszego zaprzyjaźnionego lekarza, który blisko godzinę zszywał ranę. Narkozę Juma zniosła kiepsko. Po powrocie do domu była bardzo nieszczęśliwa i oczywiście zbolała. Ale chyba najgorszą dla niej rzeczą był ochronny kołnierz, który musi nosić do końca kuracji.


 

 

* * * * *

 Majowe spotkanie

      Przed wystawą w Łodzi 5 maja, dobermaniacy zrobili sobie małe spotkanie w Pensjonacie "Jantar" znajdującym się w Smolicach na terenie Klubu Jeździeckiego. Teren przepiękny, dużo miejsca do wybiegania się dla psów, staw w którym można było się wykąpać / ale tylko Cuba skorzystała i to przypadkowo /, oraz całe mnóstwo atrakcji, począwszy od grillowanego jedzonka, a skończywszy na skokach przez prawdziwe przeszkody dla koni.
Ale chyba najważniejszą rzeczą była zmiana stosunku właścicieli pensjonatu do dobermanów. Obawiali się, że dobermany w sworze mogą być agresywne, że będą psie awantury. A tymczasem nasze kochane pieski dały pokaz dobrego zachowania, przyjaznego nastawienia do obcych, a przede wszystkim cudownej wspólnej zabawy.
Już dostaliśmy zaproszenie na przyszły rok, a to najlepszy dowód na to, że nie było źle.


nasi gospodarze Agata z Fabim, oraz Sławek pełniący funkcję grillmana i barmana

 

 

psie zabawy

 

Gina

 

Gina na przeszkodzie

 

Fabriano na przeszkodzie

 

tak też można skakać przez przeszkody

 

przy grillu

 

Krzysio i Aldi - najważniejsze żeby uszy były zaplastrowane

 

Mariusz z Giną jako żeglarze

 

Iza i Machico ćwiczą stójki

 

Iza i Machico, chwila odpoczynku

 

nawet do tego doszło

 

Juma cały czas "żebrała" choćby o kromkę chleba

 

Cuba ze swoją zdobyczą

 

Dorota ze swoim maleństwem

 

ja z moimi dziewczynkami

 

Ewa i Mariusz

 

Zabawa Maluchów

 

Zabawa Maluchów - czasem było ostro

 

Helenka i Maciek

 

Taniec Helenki i Maćka

 

zbiorowe zdjęcie pamiątkowe od lewej Aldi z malutką Ariel Electra King, Tomek z Joni Bordeaux Heterozja, Tomek z Machico Bene Meritus, Mariusz z Giną Szmaragd Nocy, Ewa i Fabriano Bene Meritus, Dorota z Highway To Hell Helloween, na dole ja z Jumą i Cubą

 

 

* * * * *

 Wiosna 2007

       Nadejście wiosny wszystkie przyjęłyśmy z wielką radością. Znowu zaczęły się spacery, wypady do lasu, zabawy w ogrodzie. No i oczywiście zaczynamy z Cubą przygotowania do wystaw.

 

nie dać sobie wejść na głowę ....

 

odpoczynek na spacerze ...

 

buzi ...

 

przygotowania do wystaw ....

Stójka Jumy

 

Głowa Jumy

 

 

CUBA z ulubioną  piłeczką ...

 

 

CUBA ...

 

 

* * * * *

 Zima 2006/2007

      Zima nigdy nie była dla moich psów ulubioną porą roku. Okazało się, że również Juma i Cuba należą do gatunku "ciepłolubnego". I chociaż zima była w tym roku wyjątkowo łaskawa, dla moich psów każde wyjście z domu stanowiło nie lada problem. Ciągle padające deszcze, czasami śnieg, do tego silne wiatry nie sprzyjały ani spacerom, ani zabawom na dworze. Czasami jednak udawało mi się wyciągnąć dziewczyny na odrobinę szaleństwa w ogrodzie.

JUMA i CUBA  ...

 

poproszę ...

 

ukochana piłka ...

 

CUBA w promieniach słońca ...

 

 

 

 

 

 

 



Zobacz Aktualności 2015
Zobacz Archiwum Aktualności 2014
Zobacz Archiwum Aktualności 2012-2013
Zobacz Archiwum Aktualności 2011
Zobacz Archiwum Aktualności 2010
Zobacz Archiwum Aktualności 2009 i starsze