Nic nie może przecież wiecznie trwać……..
Piłki, które często pojawiają się na zdjęciach, mają dobrze ponad 15 lat. Okazały się niezniszczalne, ale jednak do czasu. Były ukochanymi zabawkami Jumy i Cuby, Zula również pokochała je od pierwszego dnia w moim domu. O ile Juma ograniczała się wyłącznie do zabawy, Cuba zaczęła „mordowanie” piłek, nie rezygnując nawet po utracie zęba, co zakończyło jej karierę wystawową. Kontynuację odgryzania uchwytów piłek, namiętnie rozpoczęła Zula. I po latach zmagań odniosła „sukces”.
Żal mi było wyrzucić piłki i postanowiłam jest zreanimować. I chociaż wiem, że linki, które pozwalają chwycić piłkę, nie wytrzymają zbyt długo, uznałam, że lepsze to niż pozbycie się ukochanych zabawek.
Piłki zyskały drugie życie i Zula może kontynuować swoje ulubione zabawy. A ja jestem przygotowana na częste wymiany linek.
Jakiś czas temu zauważyłam, że Zula spędza sporo czasu przy oczku wodnym. Okazało się, że oprócz picia wody, Zula znalazła sobie nową zabawę.
Uderzając łapą w wodę sprawia, że ryby podpływają. I zaczyna się zabawa w „co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”. Widocznie rybom również to się podoba i póki co, żadna jeszcze nie przypłaciła życiem takiej zabawy.