Historia

Historia

Dawno temu, bo w 1981 roku zamieszkali w sąsiedztwie ludzie z pięknym brązowym dobermanem o imieniu Bart. Miałam wtedy charty afgańskie, które szalały przy płocie widząc jak Bart dumnie przechodzi ulicę, zawsze coś niosąc w pysku, albo gazetę swojego pana, smyczkę, siatkę z zakupami albo ukochaną swoją szmacianą laleczkę. Byłam w nim zakochana, imponował mi elegancją, inteligencją, zrównoważeniem, a przede wszystkim bezgraniczną miłością do swoich państwa. Był dla nich nie tylko oddanym przyjacielem ale również obrońcą.

Już wtedy wiedziałam, że moim kolejnym psem będzie doberman.

Po kilku latach, kiedy odszedł jeden z moich afganów, zaczęłam poważnie myśleć o zakupie dobermana. Jednak był to bardzo niesprzyjający okres dla tej rasy, krążyło wiele opowieści, wręcz horrorów. I wtedy to, zupełnie przypadkowo, zobaczyłam na łące starszego pana z suką dobermanką, odważyłam się podejść i porozmawiać. Powiedziałam, że mam dylemat, bo chciałabym mieć dobermana, ale mam trochę obaw przed tą rasą. I wtedy starszy pan, spojrzał pełnym miłości wzrokiem na siedzącą przy nim sukę i prawie ze łzami wzruszenia w oczach rzekł: „To są najwspanialsze psy na świecie”. Nie musiał już nic więcej mówić, decyzja zapadła…

Znalazłam ogłoszenie o sprzedaży szczeniąt, pojechałam zobaczyć i zdecydowałam się na brązową sunię, największą „sierotkę” w całym miocie.

W lutym 1990 roku, w moim domu zamieszkała Tina (Farah Majstersztyk).

Stała się dla mnie najwspanialszym przyjacielem, idealnie wyczuwała mój nastrój, wspierała w chwilach trudnych, cieszyła się moimi radościami. Na pierwsze urodziny Tiny kupiłam czarną suczkę Bonnie (Bryza od Dwóch Budrysów), która okazała się również wspaniałą towarzyszką.

Potem zaczęły się wystawy, na które, przyznam szczerze, nie miałam na początku ochoty jeździć. Jednak namówiona przez hodowcę zdecydowałam się.

Bakcyla wystawowego łyknęłam od razu, jak na pierwszej wystawie Tina zajęła III miejsce z ocen± doskonałą. Potem było wiele wystaw, niezapomnianych wzruszeń i radości, których ukoronowaniem stał się w maju 1992 roku tytuł Championa. Zdecydowałam się na zarejestrowanie hodowli, gdyż koniecznie chciałam mieć po Tinie dzieci. Tak też się stało i w listopadzie 1992 roku moja ukochana sunia urodziła pierwsze szczeniaki. Chociaż planowałam pozostawienie jednej suczki, los sprawił, że pozostały dwie brązowe Abra i Amanda. Miałam więc cztery dobermanki, każda inna pod względem charakteru, ale wszystkie jednakowo kochane i cudowne.

Moje przygody z wystawami właściwie się skończyły. Bonnie, nie była wystawowym egzemplarzem, natomiast Abra i Amanda mimo dobrego wyglądu, miały kłopoty z zębami po przebytej chorobie i wiedziałam, że sędziowie nie uwzględnią żadnych zaświadczeń lekarskich.

Czas mijał nieubłaganie, sunie zaczynały się starzeć.
Pierwsza odeszła od nas Tina, w wieku 11 lat, potem Bonnie maj±c ponad 13 lat. Po śmierci Abry w maju 2005 roku, wiedziałam, że muszę kupić szczeniaka, który wypełni pustkę w domu i sprawi, że to co nieuchronne nie będzie tak bardzo bolało. Przez tylko dwa tygodnie maleństwo miało towarzyszkę. W połowie sierpnia Amanda dołączyła do swojej mamusi, cioci i siostry. Znowu są razem chociaż ode mnie dzieli je Tęczowy Most…

Maleństwem, które zaczęło nowy rozdział w mojej „dobermanowej księdze” jest JUMA.

To śliczne, brązowe zwierzątko, o niesamowitym temperamencie i zdecydowanym charakterze sprawiło, że znowu w domu zrobiło się ruchliwie i wesoło. Żal po stracie moich ukochanych dziewczynek przyćmiły problemy związane z wychowaniem Jumy. I chociaż wydawało mi się, że doberman nie stanowi dla mnie żadnego problemu, Juma szybko wyprowadziła mnie z błędu. Wiedziałam, że czeka nas bardzo ciężka praca…

Zapraszam do częstego odwiedzania naszej strony…