Wielki dzień… urodziny
Aby tradycji stało się zadość, 11 lipca przygotowałam dla Zuli „tort” niespodziankę. Tym razem obyło się bez fochów i ucieczek, udało mi się zrobić kilka pamiątkowych zdjęć.
Zawsze w takich sytuacjach przypominają mi się podobne „uroczystości” dla moich poprzednich psów. Szczególnie Juma była wielkim łakomczuchem i zrobienie podobnych zdjęć było niemożliwością. Zanim wzięłam aparat do ręki, zawartość „tortu” znikała w mgnieniu oka. Pod tym względem Zula jest wyjątkiem, nie patrząc nawet na to, co znajduje się na stole, w zakupowym koszyku, czy na blacie kuchennym. Grzecznie czeka aż ja jej podam smakołyki.
To duże ciastko wprawiło Zulę w wyśmienity nastrój.
Po takiej porcji smakołyków, ugaszenie pragnienia było koniecznością. I to był finał dzisiejszej imprezki.