
Dzień pełen wrażeń….
Okres wakacyjny i sezon grzybowy sprawiają, że w lesie spotyka się dużo ludzi, którzy przyjeżdżają samochodami, na rowerach, często ze swoimi psami, mającymi okazję się wybiegać. Dla mnie spacery zmieniły się w prawdziwy koszmar, bo o ile na ludzi Zula reaguje dobrze, to niestety każdy pojazd, a przede wszystkim spotkany pies wywołują u niej atak wściekłości. W rozmowach z Beatą często zastanawiałyśmy się co z tym fantem zrobić i Beata zaproponowała mi wyjazd do pani Marty, która oprócz tego, że zajmuje się szkoleniem psów, behawioryzmem, prowadzi hodowlę i hotel dla zwierząt. Postanowiłam przedstawić jej Zulę, opowiedzieć o jej zachowaniach, licząc na cenne rady i wskazówki, które pozwolą mi rozwiązać ten problem. Jadąc prawie do Gdańska po drodze zabrałyśmy Beatę i malutką Pippi, z którą Zula do tej pory się nie zaprzyjaźniła. Pani Marta zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Obserwowała zachowania Zuli, podpowiadała jak reagować w konkretnych sytuacjach. Zula mimo , że była na zupełnie nowym terenie, pełnym bodźców, kilka razy pokazała co potrafi.
Zula słucha o czym rozmawiamy
Po godzinie przyszła pora na spotkanie z obcym psem. Pani Marta przyprowadziła rocznego rottweilera, o bajecznym charakterze i równie ślicznym imieniu – ksywce Zielu.
Reakcja Zuli na jego widok była jak zwykle w takich sytuacjach. Szalony atak, który na szczęście spotkał się z obojętnością. A potem zaczęła się wyśmienita zabawa.
Cały czas obserwując bawiące się psy, mogłyśmy z panią Martą ustalać dalszy plan działania. Obie byłyśmy spokojne, że nic złego nie może się wydarzyć.
Podczas gdy Zula z nowym kolegą szaleli na placu, malutka Pipii obserwowała wszystko z bezpiecznej odległości.
Po takich szaleństwach Zula po prostu padła ze zmęczenia.
Myślę, że takie spotkanie należy powtórzyć za jakiś czas. Pani Marta i jej Good Team zasługują na wielkie słowa uznania i podziękowania.
To jednak nie był koniec niespodzianek dla Zuli przewidzianych na to popołudnie. Będąc tak blisko morza, nie mogłyśmy chociaż na chwilę nie pojechać do Sobieszewa, tymbardziej, że pogoda była tego dnia cudowna. Byłam bardzo ciekawa jak Zula zareaguje na dużą ilość ludzi, samochodów, również różnych psów. Zmęczenie dało jednak o sobie znać, co sprawiło, że Zula zachowywała się jak PIES IDEALNY, bywający nie tylko w takich miejscach.
Morze, które było bardzo spokojne, Zula potraktowała jak duże poidło, do którego można nawet wejść. Nawet biegająca przy nas Pippi nie robiła na Zuli żadnego wrażenia.
A Pippi, która doskonale już zna morskie klimaty, pływała, aportowała patyczki rzucane przez Beatę.
Zuli bardzo podobało się brodzenie w wodzie.
Cały urok tej chwili oddaje nakręcony krótki filmik
Czas mijał nieubłaganie, a nas czekała jeszcze długa jazda do domu.
Po krótkim odpoczynku
i pamiątkowej sesji zdjęciowej
ruszyłyśmy w drogę powrotną.
To był szalony dzień. Mam nadzieję, że takich wycieczek będziemy miały więcej.
One thought on “Dzień pełen wrażeń….”
Było rewelacyjnie!!! Myślę, że dla Zuli to był fajny i cenny dzień.