Pożegnanie Kiciuni

Pożegnanie Kiciuni

Dzisiaj, po krótkiej, ale bardzo ciężkiej chorobie pożegnałam moją kochaną Kiciunię. Była ze mną od 2004 roku. Dostałam ją z hodowli kotów brytyjskich, gdzie jako kotka hodowlana nie spełniała oczekiwań. Miała wtedy prawie 4 lata. Bardzo ciężko i długo aklimatyzowała się w nowym domu. Wszystko było dla niej wielką niespodzianką, począwszy od dużej przestrzeni w domu, towarzystwa psów, a skończywszy na możliwości wyjścia na dwór, na trawkę, której do tej pory w ogóle nie znała. Pamiętam jej zdziwienie jak założyłam jej szelki i na smyczy wyszłyśmy na pierwszy spacer do ogrodu. Przybycie Jumy do mojego domu było dla Kici dużym przeżyciem. Abra i Amanda z racji sędziwego wieku i choroby ze spokojem znosiły obecność kota w domu, natomiast Juma koniecznie chciała traktować Kiciunię jak kumpla do szalonych zabaw. Kiedy po roku dołączyła do nas Cuba, Kicia nie miała lekkiego życia. Jednak, mimo nierównych sił, Kici zawsze udawało się umknąć i schować przed psami. Można powiedzieć, że żyły obok siebie, nie wchodząc sobie w drogę.
Na początku lipca zauważyłam, że Kicia zrobiła się jakaś nieswoja, prawie nie jadła i była bardzo smutna. I chociaż, jak dotychczas, korzystała z okazji pomiziania się ze mną, czułam, że coś jest nie tak. Ponad tydzień jeździłyśmy codziennie na kroplówki. Juma z Cubą widziały, że coś dziwnego się dzieje z kotem. W domu zapanowało zawieszenie broni. Kiciunia wylegiwała się na fotelu, a psy leżały obok na dywanie. Bardzo żałuję, że nie mogłam zrobić żadnego zdjęcia z tej domowej sielanki, ale jak na złość popsuł mi się aparat fotograficzny. Jednak ten obraz na zawsze pozostanie w mej pamięci. Kiedy po południu wyjeżdżałyśmy do lecznicy na operację, Juma z Cubą zaglądały do transportera, wąchały Kiciunię i może żegnały się z nią? Po moim powrocie wiedziały, że stało się coś złego, nie było szaleństwa na powitanie, a szeroko otwarte oczy pytały – gdzie Kicia? Potem, kiedy sprzątałam wyprawkę Kiciuni, cały czas mi towarzyszyły, zaglądając do pustego już transportera, wąchając koszyk z poduszeczką i pustą kuwetę. A potem przytuliły się do mnie, chcąc ukoić mój ból.
Żegnaj Kiciu, kochany koteczku, bardzo będzie mi brakowało tego Twojego cudownego mruczenia.

Dział poświęcony Kiciuni

Komentowanie wyłączone.