Mroźny luty
Lutowe okropne mrozy sprawiły, że o spacerach, czy nawet wyjściu na dłużej na dwór nie mogło być mowy. Ale na szczęście mróz trochę odpuścił i mogłam wreszcie wyjść do ogrodu. I chociaż to dla moich psów „zakazana część ogrodu”, w spacerze tym towarzyszyła mi Cuba. Największą dla niej atrakcją były ślady i zapachy dzikich kotów, które regularnie nawiedzają ten teren.
Juma tylko na chwilę włączyła się do wspólnej zabawy.
Niedzielne przedpołudnie było na tyle ciepłe /temperatura podniosła się do 0stC/, że postanowiłam wybrać się z dziewczynami na dłuższą wędrówkę. Najpierw odwiedziłyśmy wspaniałą podkowiańską cukiernię. Juma i Cuba wiedzą, że najpierw trzeba trochę cierpliwie poczekać, aby później dostać nagrodę w postaci pysznych ciasteczek. Przemiła ekspedientka, która obserwowała czekające grzecznie psy, wyszła aby osobiście je nakarmić pysznościami.
Kolejnym etapem spaceru był Park, gdzie jeszcze zamarznięty staw i leżący śnieg przypominają o zimie.