Lato 2008
Początek lata upłynął moim dziewczynom pod znakiem cieczek, kontuzji i wielu innych niezbyt przyjemnych zdarzeń. Niewinna awantura między Jumą a Cubą zakończyła się ropniem u Cuby, kolejną serią antybiotyków i jazdami do lekarza. Na szczęście okaleczenia nie pozostawiły trwałego śladu, mogłyśmy więc spokojnie jeździć na wystawy.
Kontuzja Cuby
Do tego stopnia byłam zaaferowana codziennymi wydarzeniami, że zupełnie zapomniałam o urodzinach Jumy /7czerwca/. Nie było więc tradycyjnego tortu, prezentów i miłego spaceru. Jak się okazało później, prezent jednak Juma dostała. W moim mieście jest bardzo wielu nieodpowiedzialnych włascicieli psów. Psy latające samopas po ulicy, nawet suki z cieczkami to zupełnie normalne. Do grona „reproduktorów” znanych mi od lat, dołączył ostatnio nowy pies, młody, jurny, skaczący przez ogrodzenia jak piłka pingpongowa. Wystarczył moment i całe moje pilnowanie wzięło w łeb. Nawet nie przypuszczałam, że z tak „przelotnego” związku może coś wyjść, ale Juma zaczęła mieć wilczy apetyt i tyć dosłownie w oczach. Na wszelki wypadek zrobiłyśmy USG, ale wynik był w zasadzie przesądzony.
Ciężarna Juma
31 lipca Juma przeszła operację sterylizacji, gdyż nie mogłam pozwolić jej na urodzenie dzieci. Teraz dochodzi do siebie, większość czasu spędzając w chłodnym pomieszczeniu. O bieganiu z Cubą po ogrodzie na razie nie ma mowy.
Juma po operacji
Tymczasem Cuba postanowiła zawrzeć bliższą znajomość z naszą kotką Kicią, która znudzona ciągłym siedzeniem w koszyczku w kuchni, czasami robi wypady do pokoju. Ale jak widać na poniższych zdjęciach, przyjaźni między nimi raczej nie będzie.